Kamienica Hipolitów i Dom Zwierzyniecki to dwa niezwykłe muzea w Krakowie – tam kustoszami są Hipolit i Włodek. Koty. Nie ukrywam, że to właśnie one skusiły mnie, aby się tam wybrać i przy okazji zobaczyć muzealne ekspozycje… Excusez moi, Drodzy Muzealnicy. Mam psa, a koty lubię u kogoś, może to być na przykład muzeum.
Kamienica Hipolitów, to nie tylko kocie mieszkanie w świetnej lokalizacji z widokiem na Kościół Mariacki, to przede wszystkim stała wystawa pt. Dom mieszczański. Można tam zobaczyć jak mieszkali Krakowianie na przestrzeni kilku wieków. Ale wracając do kota… Podobno czasami można go przyłapać jak śpi na rokokowych fotelach, czy biedermeierowskich łóżkach, ale ja spotkałam go przy kasie, gdzie czekał aż kupię bilet a następnie poprowadził mnie do gabinetu z pięknymi stiukowymi dekoracjami wykonanymi przez Baltazara Fontanę. Jednak tam wyraźnie dał mi do zrozumienia, że jego rola jako przewodnika już się skończyła, po czym wygodnie ułożył się na kratce wentylacyjnej i zapadł w kamienny sen. Nie pozostało mi nic innego jak samotnie udać się na zwiedzanie pokoju kolekcjonera, pokoju babci i reszty bardzo bogatej mieszczańskiej kolekcji. Historia Hipolita zaczęła się 12 lat temu, kiedy to ówczesny kustosz muzeum Witold Turdza przygarnął bezdomnego futrzaka. Jest kilka wersji, które trochę już obrosły w legendę, ale tak czy siak, kot zamieszkał w muzeum. Hipolit jakby czuł powagę sytuacji i wie, że mieszka w niezwykłym domu, gdzie każdy przedmiot to cenny zabytek. Po „obiekcie” porusza się ostrożnie i delikatnie, więc historyczne meble i kruche bibeloty nie są zagrożone.
A kto mruczy w Domu Zwierzynieckim? To kot Włodek, który urzęduje tu od dwóch lat. Jego główne zadanie to witanie gości i odstraszanie duchów minionej epoki. Jego historia jest prosta. Pracownicy Domu Zwierzynieckiego także chcieli mieć kota, bo w końcu co to za dom bez zwierzaka. Udali się więc do schroniska dla bezdomnych zwierząt na ul. Rybną 3 i nie wrócili już z pustymi rękami. Od tamtego czasu, czarny przystojniak o lśniącym futrze i puszystym ogonie wita zwiedzających i przysparza temu miejscu mnóstwo dobrej energii. W tym niepozornym domu zbudowanym przez zwierzynieckiego murarza Jana Florczyka, od lipca do sierpnia 1912 roku mieszkał Włodzimierz Ulianow, ksywa Lenin oraz jego małżonka Nadieżda Krupska. Ten 2-miesięczny epizod zaciążył nad tym miejscem na dziesięciolecia, dlatego kot Włodek ma odpowiedzialne zadanie, aby ostatecznie wykurzyć stąd ducha wodza rewolucji. Muzeum pokazuje historię Zwierzyńca i jej mieszkańców a także innych zaprzyjaźnionych dzielnic Krakowa. Ale wracając do kota… Włodek ma na półpiętrze swoje legowisko, kącik rekreacyjny a w biurze stołówkę pracowniczą, czyli 3 porcelanowe miski pełne kocich smakołyków. Zbratał się z pracownikami, zwiedzającymi i oczywiście eksponatami. Oto historia kota Włodka, kolejnego muzealnego kustosza w Krakowie.
Oba koty Hipolit i Włodek, każdy w swoim domu – muzeum, codziennie rano robią obchód ekspozycji, a następnie udają się na zasłużony odpoczynek. Kot muzealny – to brzmi dumnie. Teraz ciężko sobie wybrazić te miejsca bez czterołapych opiekunów, bo oprócz osobistego uroku, przyciągają turystów. Tu poczujecie się jak w domu!
Oczywiście oba zwierzaki aktywnie działają na Facebooku informując swoich fanów o muzelanych aktualnościach, a przy okazji co słychać w ich kocim świecie.

Kocio-muzealny wypad nr 96 / Escapade No. 96
%d